Do czego może doprowadzić nas desperacka potrzeba bycia kochanym? Jak bardzo można zatracić się w relacji? Jak daleko można odejść od siebie samej, stracić osobowość, zepchnąć na dalszy plan własne potrzeby? Jak bardzo ludzie potrafią dopasować się do drugiej osoby tylko po to, aby zyskać jej akceptację? O tym właśnie jest cieniutka i niepozorna książka „Magma” – debiutancka powieść Thory Hjörleifsdóttir.
Niewątpliwie temat poruszany w książce jest istotny, bo niestety ludzie dość często (szczególnie młodzi), angażują się w relacje, w których dają z siebie wszystko i tak długo, aż zostają puści – tracą siebie, poczucie własnej wartości, swoje cele i marzenia na rzecz zauważenia przez drugą osobę. Forma książki też jest taka, jaką lubię – krótkie sceny i przemyślenia, podzielone na małe części. Niemal strzały, które trafiają czytelnika prosto w serce i pozwalają mu zidentyfikować się być może z tym, co sam kiedyś przeżywał. Niemniej w moim odczuciu język, którym operuje autorka odebrał całą magię tej książce.
„Magna” jest bez dwóch zdań kontrowersyjna. Język jest bardzo dosadny, często wulgarny, ostry. Wywoływał we mnie ciągły dyskomfort. Opisywane sceny były nierzadko obrzydliwe. Z kolei młodzieżowe zwroty nie pozwalały mi na wejście w 100% w historię, bo zwyczajnie ich nie czułam. Domyślam się, że to był celowy zabieg autorki. Styl ten bowiem podkreślał beznadzieję niektórych momentów, frustrację, rezygnację ale i absurdalność pewnych sytuacji z perspektywy osoby trzeciej. Niektóre momenty będą bowiem dla osoby postronnej, nieuwikłanej w opisywaną relację, po prostu chore.
Potencjał ta książka miała ogromny. Mamy tu trudne dzieciństwo, zdrady, gwałt, toksyczny związek, samookaleczenie – sporo jak na cienką książeczkę. I to może też właśnie dlatego ta książka jest trudna w odbiorze – za dużo, za szybko, za gęsto i zbyt dosadnie. Finalnie z „Magmy” bardziej pamietam opisy obrzydliwych sytuacji niż słowa, które były naprawdę ważne.
To książka ważna, ale nie dla mnie. Kocham nietuzinkowa formę i zmyślne operowanie językiem, ale to zdecydowanie nie było to. Za dużo, za bardzo, za skrajnie.
Polecam jednak wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. Myślę, że jeśli lubujecie się w literackich skrajnościach – możecie być zadowoleni. W ramach ostrzeżenia jednak, poniżej znajdziecie kilka cytatów, abyście wiedzieli z czym będziecie się mierzyć.
„Była usiłowała rozmawiać także ze mną i wyjaśniła między innymi, co znaczy strawberry milkshake, to wtedy, kiedy facet spuszcza się na twarz kobiety i jednocześnie uderza ją w twarz, tak że tryska jej krew z nosa. Snowballing natomiast jest wtedy, kiedy facet spuszcza się kobiecie w usta, a ona pluje mu tą spermą do buzi. Często mi mówił, jaka ona jest dobra w łóżku i jak świetnie robi loda. Ja w tym raczej jestem kiepska, krztuszę się.”
„Zawsze, kiedy się u niego kąpię, chce iść ze mną pod prysznic. Tak często już to razem robiliśmy, że ma do mnie żal, kiedy mówię, że chcę być sama pod prysznicem. Jeśli chcę umyć włosy, to robi się trochę ciasno dla dwojga, ale on znajduje w tym wielką przyjemność, a ja chętnie go zadowalam. Czasem też chce na mnie nasikać. Dziwnie czuć mocz spływający po ciele, bo jest chłodniejszy od wody z prysznica, no i zapach buchający w wysokiej temperaturze nie jest specjalnie miły. Najczęściej sika mi na plecy, ale czasem chce, żebym zeszła na cztery, żeby mógł mi obsikać głowę. Raz też nasikał mi do ust, nie smakowało mi, ale tamto nie ma znaczenia, i tak się kąpię, więc od razu mogę się umyć.”
„Raczej regularnie posuwa mnie teraz w tyłek. Raz nawet prosto stamtąd zawędrował do cipy. Poprosiłam, żeby przestał, zaproponowałam, że wyskoczę do łazienki po myjkę. Widziałam jego członka całego w plamach gówna, które rozprowadza w mojej waginie. To było jak podcieranie w odwrotną stronę dla zaawansowanych. Ale był tak podniecony i tak mnie pragnął, że nie ustał, dopóki nie wytrysnął.”
Moja ocena?
Wyjątkowo nie przyznaję tej książce konkretnej oceny, bo nie jestem w stanie. Z jednej strony będę ją pamiętać bardzo długo, a autorka stworzyła coś nietuzinkowego, ale z drugiej to totalnie nie mój klimat. Nie oznacza to jednak, że książka nie zasługuje na wysokie noty. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.