„MISTRZOWIE OPOWIEŚCI o kobiecie” - od Virginii Woolf do Agnieszki Szpili - cała paleta emocji zamknięta w 25 opowiadaniach

Mistrzowie opowieści o kobiecie

Solidarność jajników mawiają, gdy wstawiamy się jedna za drugą, gdy rozumiemy się bez słów, gdy walczymy o swoje prawa. Tymczasem nasze historie są tak różne, czasem boleśnie, że owa solidarność może zaskakiwać. Justyna Czechowska do zbioru MISTRZOWIE OPOWIEŚCI wybrała opowiadania, które osadzają kobietę jako główną bohaterkę w czasem skrajnie różnych okolicznościach, a mimo wszystko, zrobiła to tak doskonale, że książka ta okazuje się spójnym, małym dziełem, które powinna przeczytać każda z nas.

Próżno zliczyć momenty, w których zachwycałam się, czytając historie, które składają się na tę książkę. Zachwycałam się językiem autorek i autorów, choć nie powinno to zaskakiwać, gdy czyta się twórczość Virginii Woolf czy Margaret Atwood. Zachwycałam się również tym, że w krótkiej formie zawarto tyle emocji. Czasem wręcz przytłaczających i wylewających się ze stron tak, że lekturę musiałam odłożyć i po jednym opowiadaniu odpuszczałam na dany moment dalsze czytanie. Zachwycałam się także refleksjami autorów, które płynęły z opowiadań – nierzadko tak celnymi, że aż wydawały się oczywiste, pozornie. 

Od dawna hołduję cienkim książkom za to, że autor musi wznieść się na wyżyny swoich umiejętności, nie tylko operowania językiem, ale i pomysłem, aby po książce zostało w głowie „to coś”. Choć „Mistrzowie opowieści o kobiecie” to nie jest cienka książka, to liczba historii pozwala na czytanie jej po kawałku. Sporo czasu trwało, zanim zapoznałam się ze wszystkimi. Każda z nich miała w sobie jakąś magię. 

Opowiadanie Clarice Lispector ujęło mnie celną refleksją nad poszukiwaniem swojej drogi i siebie. Historia napisana przez XI XI wywoła gorzki żal wobec niezrozumienia innych i braku odwagi w towarzyszeniu im w ich wyborach. Ana Maria Shua stworzyła opowieść o matce, która będzie bliska pewnie większości z Was nawet, gdy boicie się do tego przyznać (to opowiadanie wywołało we mnie tak intensywną falę emocji, że po skończeniu książki głównie ono wciąż siedzi w mojej głowie). Selma Lagerlof… nawet trudno mi powiedzieć jaką wyrwę w sercu wywołał tekst, który zajął… 5 stron!

Kobiety jako matki, żony, przyjaciółki. Kobiety jako główny bohater życia, które potrafi sponiewierać, rozerwać na kawałki, odrzeć ze złudzeń lub w nich ją zakopać. Cała gamą emocji i doświadczeń, refleksji i pragnień. Polecam Wam tę książkę całym serduchem, jeśli lubicie wątek kobiecy w literaturze lub tak jak ja – cenicie dobrze skonstruowane, krótkie historie.

Moja ocena: 8/10 

Za egzemplarz książki w ramach współpracy reklamowej dziękuję wydawnictwu Wielka Litera.

„Posłuchaj, Tudo, bardzo chciałabym ci powiedzieć, że któregoś dnia będziesz mieć to, czego teraz po omacku szukasz. Ten rodzaj spokoju, wynikający z poznania samej siebie i innych. Ale nie możemy przyspieszyć nadejścia tego stanu. Są rzeczy, których się uczymy, kiedy nikt ich nie uczy. I tak jest z życiem. Nawet więcej ma piękna, jeśli samemu je się odkrywa, pomimo cierpienia.”

„(…) zgodnie z prawami ludzkiej natury po upływie określonego czasu blednie w ludzkim rozumie charakter przyczyny, a żyje i liczy się tylko skutek…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *