„Nie jedź tam. Od Czarnobyla po Koreę Północną” | Adam Fletcher - to nie jest przewodnik, a doskonały poprawiacz humoru!

„Nie jedź tam. Od Czarnobyla po Koreę Północną”

To nie jest poradnik, który podpowie Wam jak zaplanować podróż do najdziwniejszych zakątków świata. To nie jest również zbiór obszernych opisów miejsc czy ich historii ani wnikliwa analiza sytuacji gospodarczo-politycznej wybranych państw. Z tego powodu książka Flechtera zapalonym podróżnikom może wydać się mało konkretna, ale… ja tę książkę pokochałam! Dlaczego?

Historie Adama Flechtera są jak książki Malcolma xD w wersji: wydarzyło się naprawdę (z dużą dozą refleksji nad życiem). Zabawne jak książki Janiny Bąk, ale w trochę mniej intensywnym wydaniu (dla wielu Janina to może być za dużo). To duża dawka ironicznego humoru autora (także w stosunku do samego siebie), zmiksowana z trafnymi obserwacjami na temat otaczającej nas rzeczywistości. Do tego wszystkiego czytelnik dowie się kilku ciekawych rzeczy od lokalsów, z którymi Adam Flechter rozmawiał i którzy byli nierzadko jego przewodnikami. 

Mikrokoronacje, zderzenie perspektyw mieszkańców Izraela i Palestyny, Chiny w środku zimy, szczegółowe kontrole na lotniskach, żenująca wycieczka po szkole w Ghanie – sporo smaczków jest w tej książce, które Was rozbawią i zaskoczą.

Nie ma co ukrywać – w książce, która ma nieco ponad 300 stron, a mówi o 17 różnych miejscach na świecie, raczej nie ma miejsca na obszerne opisy przyrody i zabytków. Zakładam jednak, ze zupełnie nie taki był cel autora. „Nie jedź tam” to historie, które powodują, że chcesz spakować walizki i przeżyć to, co autor (no może nie wszystko, bo autobus do Wuhan by mnie pokonał). 

Nuda to towar luksusowy

To również, a może przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu siebie, sensu swojego życia, gdy codzienność zaczyna wydawać Ci się monotonna i nie dająca satysfakcji. Autor poprzez podróże i refleksje, które dzięki nim kiełkują w jego głowie, dojrzewa do ważnego wniosku na temat tego, co rzeczywiście w życiu liczy się najbardziej. I choć poszukiwaczem przygód pozostanie chyba na zawsze, to jednak ten BŁYSK, gdy dociera do niego, kim i gdzie jest i rozbicie w głowie murów, które sam stworzył, okazują się cenniejsze niż obejrzane budynki. Bo prawda jest taka (choć raczej trudno o tym w ten sposób myśleć), że „nuda to towar luksusowy”.  I choć niektórym refleksje autora mogą wydawać się „płytkie”, to moim zdaniem, najtrafniejsze przemyślenia są właśnie proste, ale uderzające z odpowiednią mocą w ten jeden, czuły punkt. 

Żałuję, że książka nie jest wzbogacona zdjęciami. Baaardzo mi ich brakowało momentami. Moja ciekawość się ich domagała. Choć wyobraźnia oczywiście pracowała na pełnych obrotach, to były elementy, które po prostu chciałabym zobaczyć. 

Moja ocena: 8/10

Książkę przeczytałam w ramach współpracy reklamowej z wydawnictwem Znak Koncept.

„Zauważyłem, że ludzie, którzy często przebywają w towarzystwie obcych, rozwijają w sobie umiejętność sprawiania, by Ci obcy zapominali, że właściwie są obcy.”

„Ludzie pozbawieni w codziennym życiu refleksji na swój temat nie odkryją w magiczny sposób nowych sposobów myślenia czy ukrytych głębin zrozumienia tylko dlatego, że wymienią dom na Rzym albo Gloucester na Gabon.”

„Pewnie wszyscy to robimy: obsadzamy siebie wstecznie w historiach z naszego życia, dając sobie główne role w sukcesach i minimalizując te, które odgrywamy w porażkach; idziemy od naszych działań do usprawiedliwień zamiast odwrotnie.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *