„Zanzibar. Wyspa skarbów” | Beata Lewandowska-Kaftan - daleki świat na wyciągnięcie ręki

Zanzibar

Kocham książki za to, że przenoszą mnie w różne miejsca na świecie w chwilach, w których nie mogę podróżować. Siedzę na kanapie i momentalnie przenoszę się do innego świata. Tym razem zawędrowałam daleko, bo na Zanzibar. To aż 7000 km od Torunia, w którym mieszkam. Czy mi się ta wyprawa podobała? Bywało różnie, ale…

Gdy zaczęłam czytać książkę „Zanzibar. Wyspa skarbów”, to przyznam, że mnie nie porwała. Historyczny background aż tak dalekiego kraju, to nie są moje klimaty. Choć trudno nie docenić, że autorka nie pomija tak ważnych elementów jak historia walki z niewolnictwem. Niemniej odkładałam lekturę książki kilka razy i wracałam do niej. Dałam sobie czas na przyswajanie jej po kawałku. Ożywiłam się przy historii księżniczki Salem, która jak na zanzbirską kulturę była odważna i niezależna i walczyła o siebie i życie, jakie chciała prowadzić, a nie takie, jakie powinna. Skąd inąd na bazie swoich przeżyć napisała książkę „Wspomnienia arabskiej księżniczki”. 

Po tym momencie zaczęłam przez książkę płynąć, ponieważ autorka dalej przybliża nam różne aspekty kultury – budowanie łodzi, typowe jedzenie, tradycyjne obrządki. Ciekawe były dla mnie przygotowania do ślubu jak i sama ceremonia, jak i to, co dzieje się wokół dziewczyny, która zaczyna miesiączkować i staje się kobietą. Ale wciągały mnie także elementy takie jak proces budowania łodzi, znaczenie stroju i biżuterii czy tajniki kosmetyków z afrykańskich skarbów.

Siostrzeństwo, które chwyta za serce

Mieszkańcy Zanzibaru przedstawieni przez Beatę Lewandowską-Kaftan skradli moje serce, ponieważ z opisanych historii bije siostrzeństwa wśród kobiet, które się wspierają i czerpią radość z życia i swojego towarzystwa nawet wtedy, gdy ciężko pracują. Dodatkowo Zanzibarczycy są gościnni i pomocni. Pracowici i chętni do nauki. Nie raz jednak moje serce także pękało – gdy mowa była o wysokości wynagrodzenia, o tym ile godzin i jak ciężko pracują, aby utrzymać rodzinę, czy o niełatwych warunkach życia. 

20 lat podróży po Afryce

Autorka ma ogromną wiedzę na temat Zanzibaru (ale i Afryki w ogóle), ponieważ podróżuje w te rejony od 20 lat (sic!). To sprawia, że wycieczka, którą dla nas zaaranżowała w książce jest wyczerpująca i pozwala poznać najważniejsze elementy kultury oraz miejsca, ktore warte są odwiedzenia. „Zanzibar. Wyspa skarbów” to nie jest przewodnik rzecz jasna, ale jeśli ktoś z Was planuje wybrać się do Afryki i zastanawia się nad destynacją – warto po nią sięgnąć. Dzięki niej będziecie mogli stwierdzić, czy to świat dla Was, czy raczej nie.

To, co czasem denerwowało mnie w trakcie czytania „Zanzibaru”, to kwiecisty język. Kocham literaturę piękną, lubię obrazowe opisy, ale momentami czułam przesyt. Wiem, że kwiecisty język miał przywołać emocje, kto÷re czuje się przebywając w Afryce, miał pomóc w zwizualizowaniu sobie konkretnych miejsc, ale nie lubię nadmiaru w tej kwestii. Tu czasem się tak zdarzało, ale nie zabrało mi to jednak radości z lektury. 

Przyznam, że jestem fanką podróży po Europie, ale myślę, że Zanzibar jest destynacją, którą będę rozważać. Dlaczego? Bo to inny świat, inne tradycje, inne podejście do życia. Chciałabym zobaczyć kolorowe stroje mieszkanek Zanzibaru, przepłynąć się łodzią, wypić kahawę i przejść uliczkami Stone Town. 

Książka ta nie jest dla każdego, ale jeśli podróże są Twoją pasją, jeśli lubisz poszerzać horyzonty i dowiadywać się nowych rzeczy także o dalszych zakątkach świata – będziesz zadowolony/a.

Moja ocena: 7/10 

Książkę przeczytałam w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Wielka Litera. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *