Granicę z Chorwacją (od strony słoweńskiej) przekroczyliśmy bez najmniejszego problemu – nie było ani korków ani sprawdzania niczego poza dowodami osobistymi. Mamy jednak ten komfort podróżowania, że od dawna oboje jesteśmy zaszczepieni i to zmartwienie mieliśmy z głowy.
Czerwiec na Istrii to totalny „palnik” – 30 stopni w Chorwacji to nie to samo co 30 stopni w Polsce. Warto wziąć to pod uwagę przygotowując się do podróży (m.in. pakując odpowiednie ubrania i ustalając plan wycieczki).
Jeśli chociaż przez chwilę przejdzie Ci przez myśl „łiii tam, to tylko pół godzinki, nie będę się smarować” to zduś tę myśl w zarodku. Uwierz nam – tutaj chwila nieuwagi kończy się tym, że przez kolejne kilka dni wyglądasz jak piękne, różowiutkie prosiątko (ja niestety na przez własną bezmyślność tak się załatwiłam – nie było to ani ładne, ani przyjemne).
Na Istrii bez problemu dogadacie się z „lokalsami” po angielsku. Myślę, że niemiecki także nie jest problemem. Oczywiście jak to w miastach turystycznych – lokalsi znają pojedyncze słówka po polsku, a i Polskę kojarzą z „Lewandowskim, Kubicą i Małyszem” 😀
Chorwaci są bardzo pomocni – nam nie raz pomogli mówiąc „wyglądacie jakbyście czegoś szukali, w czym mogę Wam pomóc?”. Są także niezwykle gościnni. Pani, która wynajmowała nam pierwsze lokum nie dość, że dała nam powitalnie owoce to przygotowała mapkę Puli, zasugerowała to co warto zobaczyć, a na zakończenie pobytu uraczyła nas lokalnym likierem.
Jeśli na Istrię wybieracie się autem tak jak my, to warto wcześniej orientować się jak wygląda tu kwestia parkowania.
Parking w Pula ma 3 zony. Zona 3 jest najtańsza (4 kuny/h), a zona 1 najdroższa – 15 kun/h.
Opłatę za parkowanie uiszczasz w parkometrze. My ściągnęliśmy aplikacje Aircash i w ten sposób płaciliśmy za parking, aczkolwiek warto ogarnąć instalację i wpłatę wcześniej, przy dobrym wi-fi, bo my zszargaliśmy sobie trochę nerwów, próbując połączyć kartę z apką już na samym parkingu.
Ważne – niebieskie linie to parking płatny, białe – bezpłatny, ale te drugie widzieliśmy dość rzadko, a jeśli już, to dość daleko od centrum czy głównych atrakcji.
Co istotne – aplikacja Aircash działa w Puli, ale już nie przyda Wam się np. w Rovinj, która ma inną aplikację.
Na wypadek parkowania, jeśli nie będziecie mieli apki warto mieć przy sobie drobne – nie widzieliśmy bowiem żadnych parkomatów, w których można było płacić kartą.
WIĘCEJ INFORMACJI: https://www.pulaparking.hr
Parking na miejscu owszem, jest ważny, ale jest kilka istotniejszych kwestii. Po pierwsze – pamiętaj o winietach. Po drugie – gdy ruszasz z Polski to przed Tobą ok. 14 godzin w trasie, więc warto w podróż wkalkulować czas na sen (my zaliczyliśmy 2h przerwy na sen na stacji – prowadził tylko Oskar, i to wystarczyło do zregenerowania sił). Po trzecie i NAJWAŻNIEJSZE – kup porządny assistance. Nie przy polisie podróżnej, bo wówczas zazwyczaj jest kiepskie, ale takie przy polisie komunikacyjnej. Wykup możliwie wysoki pakiet. Nawet wtedy, gdy jesteś przekonany o wysokim poziomie swoich umiejętności jako kierowcy.
Nam dzień przed planowanym wyjazdem padło sprzęgło. Szczęśliwie mamy dobry assistance i dzięki temu po 2h oczekiwania, firma zorganizowana przez ubezpieczyciela holowała nas do serwisu. Co się jednak okazało – w serwisie było ok. 40 aut do naprawy w kolejce i musieliśmy przedłużyć nasz pobyt w Chorwacji o tydzień. A to pociągnęło za sobą nie tylko tłumaczenie się pracodawcy (szczęśliwie mamy wyrozumiałych szefów), ale przede wszystkim konieczność znalezienia noclegu (dotychczasowy był już zarezerwowany). Tu także pomógł nam przedstawiciel ubezpieczyciela, który w ramach polisy zabukował nam na 5 dni nocleg w naprawdę fajnym apartamencie w samym centrum Puli. Gdyby nie polisa ponieślibyśmy niemałe, dodatkowe koszty.
Naprawdę warto kupić polisę i podróżną (która kosztuje grosze) i assistance. To może uratować Wasze wakacje i portfel.
Pierwszy tydzień spędziliśmy w skromnym, ale funkcjonalnym mieszkaniu przy ulicy Pasina. Co prawda do centrum mieliśmy jakieś 2 -3 kilometry, ale za to całkiem niedaleko do plaży. Niemniej koszt noclegu był niewysoki – za tydzień zapłaciliśmy 1400 złotych za wynajem całego mieszkania (z kuchnią i sypialnią oraz balkonem).
Z uwagi na awarię auta, naszym drugim lokum był apartament w samym centrum Puli (apartament Antos), który już do tanich nie należy (cena w sezonie to 140 euro/dobę). Na szczęście tym kosztem nie musieliśmy się martwić. Apartament był bardzo komfortowy i nowocześnie urządzony, a w nim wszystko czego możecie potrzebować (od ręczników, żelazka, przez jednorazowe kapcie po kosmetyki i czyściki do butów!).
Stolicą Istrii jest Pazin, ale głównym miastem turystycznym Pula. Właśnie w Puli nocowaliśmy. Pula ma bardzo miejski klimat, ale znajdziecie tu sporo atrakcji. Warto jednak wynająć auto (bądź nim przyjechać), aby zrobić objazdówkę po Istrii, bo oprócz Puli, Istria ma wiele pięknych miejsc wartych odwiedzenia.
By widzieć to co piękne w Puli trzeba spojrzeć w górę, zadrzeć głowę. Inaczej będziesz widzieć knajpki i sklepiki. Gdy jednak spojrzysz w górę, zauważysz piękne kamienice, kolorowe okiennice, kwiaty w oknach. To wręcz znak rozpoznawczy tego regionu. Absolutnie zakochałam się w typowej, chorwackiej architekturze. Pula jest bardzo zbliżona klimatem do Sycylii. Wygląda inaczej niż np. Zadar (jasny, bogaty w zabytki), jest nieco bardziej chaotyczna wizualnie, ale nadal piękna.
Mieliśmy dość sporo czasu, aby obejrzeć wszystko co sobie wypisaliśmy, niemniej, gdy dobrze się zorganizujecie to możecie wszystkie poniższe miejsca odwiedzić w dużo krótszym czasie. Postanowiliśmy oszczędzić Wam czytania kopiowanych z Wikipedii opisów poszczególnych zabytków, bo umówmy się – i tak nikt tego nie zapamięta. Możecie za to zobaczyć czym nacieszycie oczy na Istrii 🙂
Bardzo fajne miejsce z kilku względów: a/ jest ciekawie ulokowana – w forcie, b/ jest duże, z naprawdę wieloma żyjątkami, c/ z dachu jest cudowny widok!
To był fantastycznie spędzony czas! Jeśli lubicie do wina zjeść świeże pieczywo z oliwą to warto zajrzeć do tego muzeum i kupić zwiedzanie z degustacją. Przewodniczka podczas degustacji powiedziała nam na co zwrócić uwagę kupując oliwę (aby extra virgin rzeczywiście było oliwą extra virgin). W tym samym miejscu możecie kupić lokalną oliwę (mają duży wybór).
To miejsce ma też jedną zagadkę – znajdziecie tam Beach Bar, który wyrasta Wam nagle przed oczami, ale urzeka kolorami i wystrojem. Nie korzystaliśmy z gościnności właścicieli, ale już samo miejsce nas zaintrygowało 🙂
W wielu miejscach Istrii możecie wypożyczyć rowery i przejechać się na wycieczkę po okolicy. My podróżowaliśmy głównie autem, dzięki czemu zwiedziliśmy wiele okolicznych miejsc, ale przemieszczając się rowerem także możecie wiele zwiedzić.
Tu musicie uważać na oferty. Niestety wyobraźnia podsunęła mi dużo bardziej fantazyjny scenariusz. Prawda jest taka, że park narodowy oglądaliśmy tylko ze statku, a oglądanie delfinów polegało na tym, że widzieliśmy jak wynurzają na krótkie chwile płetwy. Kolacja była poprawna, ale nie oczekujcie rarytasów.
Nie żałujemy, że skorzystaliśmy z oferty (za osobę zapłaciliśmy po niecałe 200 złotych), bo spędziliśmy fajnie ok. 5 godzin, ale mi osobiście na powrocie już się nudziło.
Jest malutkie, ale dzięki temu nie było tam tłumów, a widoki dzięki usytuowaniu na wzgórzu zapierały dech w piersiach! Przepiękna, kolorowa zabudowa bardzo przypadła nam do gustu, a slowlife jaki bił od lokalsów spowodował, że szybko zaczęliśmy im zazdrościć 😉 Aby zobaczyć to co najbardziej zachwycające musicie wyjechać z miasteczka i stanąć w punkcie widokowym. Żadne zdjęcia i filmy nie są w stanie oddać tego co zobaczycie na własne oczy.
Mnie osobiście nie zachwyciła. Miejsko, jest klimacik, ale Pula podoba mi się bardziej (choć moimi faworytami są Rovinj i Motovun – kolorowe, z piękną architekturą).
Jeśli chcecie wybrać się do jaskini to będziesz potrzebować plecaka, wody i obuwia sportowego – takie są wymagania organizatora.
Możesz także zjechać na linie z jednego końca skał na drugi. My nie próbowaliśmy, ale wyglądało to na niezły fun 😀
Warto zobaczyć zamek (Pazin Castle) – nie zwiedzaliśmy go w środku, na zewnątrz prezentuje się ciekawie.
Fantastyczne miejsce do którego z Puli bez problemu dotrzecie rowerem (to 9 km z centrum – uwaga, droga powrotna jest dużo lżejsza, z górki :D). Właściciel z pasją opowiada o produkowanym winie. Nieważne czy przyjedziesz rowerem czy porshe, dla niego liczy się to, że łączy nas miłość do wina.
Można skorzystać z degustacji (5 różnych win – 2 białe, 3 czerwone) + zamówić fantastyczną, bogatą w lokalne specjały deskę z serami i wędlinami + pieczywo. Nas degustacja dla 2 osób + deska lokalnych specjałów kosztowały 400 kun.
Możecie oczywiście na miejscu kupić produkowane w TRAPAN wina (ceny za butelkę kształtują się od 90 -150 kun).
Polecamy to miejsce wszystkim miłośnikom wina z czystym sumieniem 🙂
Polecamy:
W trakcie naszego dwutygodniowego pobytu częściowo gotowaliśmy sobie sami (polecamy połączenie: makaron Barilla Capellini n.1. + sos Ajvar + mozarella – tanio i smacznie), a częściowo odwiedziliśmy różne knajpki.
Burger z rekina to było coś fantastycznego! To było najlepsze miejsce co zjedliśmy na Istrii. Polecamy po stokroć! <3
UWAGA! W Chorwacji raczej nie wypijesz piwa z sokiem. A jeśli spróbujesz takowe zamówić to bądź gotowa/y na to, że przyniosą Ci piwo i sok cappy
Na Istrii warto spróbować lokalnych specjałów. Dla wielu osób łączy się to z delikatną zmianą wagi, ale dla tych smaków – warto!
Jest nieco drożej niż w Polsce, choć różnice nie są ogromne. Warto mieć kuny, bo nie wszędzie zapłacimy w euro. Ważne – zabierzcie ze sobą drobne, bo bez tego płacenie za parking będzie niemożliwe. Chyba, ze ściągnięcie apkę, ale ona jest rożna w różnych miastach. Lepiej jest korzystać z kantorów poza najpopularniejszymi miastami jak Rovnj, bo tam niestety zapłacicie więcej.
Espresso- 6 kun
Piwo – 21 kun
Drinki – od 35 kun w górę (nawet i 90 kun, ale przeciętnie ok. 50)
Pieczywo – 6-18 kun w zależności na co macie ochotę – warto, bo pieczywo mają świetne!
Gałka lodów – 10 kun
Płatki kukurydziane – 15 kun
Chipsy Lay’s – 12 kun
Ajvar – 16 kun
Makaron Barilla – 12 kun
Jogurt – 8 kun
Jajka (10 sztuk) – 12 kun
Espresso – 12 kun (niemal zawsze dostajecie w pakiecie szklankę wody, nie musicie jej dokupować jak w Polsce 😉 )
Kilka protipów:
Człowiek najefektywniej uczy się w boju 😀 Mimo, iż pakowaliśmy się sukcesywnie przez prawie tydzień to i tak zapomnieliśmy lub nie pomyśleliśmy o kilku rzeczach. Poniżej znajdziecie listę rzeczy, które warto ze sobą zabrać do Chorwacji (oprócz oczywistych):
Sklepików z pamiątkami w Chorwacji jest rzecz jasna mnóstwo, więc każdy znajdzie coś dla siebie. My klasycznie wracamy z magnesami, ale również z saszetkami z lawendą, lokalną oliwą z oliwek oraz winem (a także zapasem sosu Ajvar i makaronu, który pokochaliśmy).
Przydał Ci się nasz wpis? Pozostaw po sobie ślad – będzie nam miło 🙂