Jeśli przyzwyczaiłeś się do tego, że książki z medycyną w tle pozostawiają po sobie refleksję nad życiem i śmiercią połączoną ze spotęgowanym strachem przed zachorowaniem to musisz sięgnąć po „Będzie bolało”!
Choć już na początku historii wiemy jak potoczy się kariera lekarza opowiadającego o swoich szpitalnych perypetiach to lektura jest absolutnie wciągająca. Pełna humoru, nierzadko czarnego, bawi do łez, ale i pokazuje realia opieki zdrowotnej w Wielkiej Brytanii. Dzięki niej możemy porównać Polski system ochrony zdrowia do brytyjskiego. Dochodzimy wówczas do wniosku, że sytuacje absurdalne lub abstrakcyjne zdarzają się w tej materii wszędzie, nie tylko w Polsce, a kiepskie pensje początkujących lekarzy to niemal standard.
Niektórym może przeszkadzać nieco chaotyczna forma – to zbiór luźnych zapisków z codziennej pracy, dziennik z anegdotami i refleksjami, ale okraszony wyjaśnieniem medycznych terminów i nawiązaniem do procedur czy historii medycyny. Mnie jednak ten zlepek codziennych opowieści bawił, wzruszał i bez wątpienia umilał czas.
Wrażliwych czytelników może zirytować specyficzne poczucie humoru autora. Wszak żartowanie z sytuacji związanych z pacjentami jest nie na miejscu, prawda? Nie do końca 🙂 Idę o zakład, że większość tych wrażliwych osób na miejscu owego lekarza mogłaby wpaść w depresję lub inną chorobę natury psychicznej gdyby nie łapały dystansu wobec sytuacji z jakimi się mierzą. Owy dystans może objawiać się w postaci śmiechu i ciętych żarcików lub odwrotnie – chłodu i nie okazywania emocji. Osobiście wolałabym mieć kontakt z lekarzem, który walczy ze stresującymi sytuacjami śmiechem.
Zatem jeśli na korytarzach szpitala czy przychodni usłyszysz wymianę żarcików między medykami – nie wzdrygaj się. Mimo tego czarnego humoru Ci lekarze nadal dbają o pacjentów i ich zdrowie. To najpewniej ich tarcza obronna.
Autor: Ale ja mam dziś urodziny…
Pielęgniarka: jesteśmy na porodówce, tu ciągle ktoś ma urodziny
Miłym zaskoczeniem było to, że jedną z ulubionych pacjentek autora była Polka – zadziorna staruszka na której pogrzeb autor udał się mimo teoretycznie zabraniających tego zasad 🙂 Tak, tak! Gdyż autor okazał się… hm, bardziej człowiekiem niż lekarzem (może to zabrzmieć brutalnie, ale tak to wygląda).
Wielu ludzi uważa, że lekarze zarabiają kokosy. Hm, poniekąd może to i prawda, ale wysokie zarobki są wynikiem pracy na kilku etatach i nierzadko wieloletniego doświadczenia. Wszak początkujący lekarz zarabia mniej więcej tyle co kasjer w markecie (sic!). Smutne? PRZERAŻAJĄCE! Wszak Ci ludzie są odpowiedzialni za nasze zdrowie i życie, pracują po kilka dni z rzędu, mijają się z rodziną… Po tej lekturze cieszę się, że… nie zrealizowałam marzeń o zostaniu lekarzem.
Książka ta uświadomiła mi, że Polska to nie jest czarna dziura w kontekście opieki medycznej – Wielka Brytania nie jest bowiem zieloną wyspą ochrony zdrowia na świecie. Zdałam sobie także sprawę, że nie warto lekarzy oceniać po pierwszym kontakcie – jak każdy z nas mogą mieć gorszy dzień, mogą być zmęczeni po kilku dniach dyżuru non stop, aż w końcu – mogą być przybici, bo właśnie stracili pacjenta. Trudno jest tryskać energią i optymizmem w obliczu wszystkich trudnych sytuacji z jakimi lekarz spotyka się w swojej codziennej pracy.
Wszyscy, którzy lubią medyczne ciekawostki oraz opowieści z życia wzięte. Osoby, które doceniają czarny humor i dystans do świata.
Jeśli jesteś w ciąży – odłóż lekturę tej książki na później 😉