„Boginie” - Alex Michaelides | Czy na pewno znasz osoby, które uważasz za bliskie?

Boginie

Polubiłam poprzednią książkę autora. „Pacjentka” mnie wciągnęła i zaskoczyła. Właśnie to spowodowało, że chętnie zgodziłam się przeczytać „Boginie” mimo, że thriller nie jest w moim przypadku gatunkiem pierwszego wyboru. Czy książka warta była mojego czasu?

Akcja rozkręca się powoli. Poznajemy kolejne postaci zaczynając od głównej bohaterki, Marian – grupowej terapeutki, która wciąż mierzy się ze stratą ważnych dla siebie osób, przez jej siostrzenicą dla której stała się drugą matką po środowisko studenckie, w które wsiąka za sprawą kryminalnej zagadki. 

Marian szuka zabójcy studentek, które były koleżankami jej siostrzenicy. Szybko wpada w paranoję szukania winy w profesorze, który jest niepokojący, ale w jakiś drażniący sposób nie pasuje do roli zabójcy. Autor w niedopowiedziany sposób rzuca cień podejrzeń na kilka innych osób, choć kluczowa narracja kręci się właśnie wokół profesora. 

Mamy tu połączenie traum z dzieciństwa, przeplatane dojmującym poczuciem straty i nieuświadomione problemy z akceptacją własnej przeszłości. Szukałam w nich rozwiązania, jakiegoś wyjaśnienia, ale gdy już myślałam, że wiem kto zabił, nastąpił zwrot akcji. Zwrot, który spada jak bomba, z zaskoczenia. Autor nie pokusił się o wodzenie czytelnika za nos, bo możliwość domyślenia się kto jest winny całemu zamieszaniu była dość nikła (co nie oznacza, że niemożliwa). Lubię móc zgadywać jakie jest rozwiązanie, nawet gdy mi się to nie uda, ale nie lubię poczucia, że się do tego rozwiązania nawet nie zbliżyłam.

Nawiązania do antycznej Grecji i bogów powodują, że historia zyskuje drugie dno. Czytelnik szuka połączeń i wyjaśnień. Jako fanka literatury faktu nie przepadam za wtrętami mistycznymi, które nie dają się racjonalnie wyjaśnić. Wolę historie, które staram się rozwikłać bazując tylko na faktach, a nie na czymś co jest kwestią wiary. To jednak jest kwestią upodobań, więc wcale nie musi być minusem w oczach innych czytelników.

Wszystko to nie zmienia jednak faktu, że książka mnie wciągnęła. Czyta się ją bardzo lekko i szybko. Ciekawość w moim przypadku była silniejsza niż walka z tym, że pewne elementy historii krążą wokół kwestii mistycznych. Moim zdaniem to całkiem fajna lektura na odpoczynek i oderwanie się od rzeczywistości. Lekko niepokojąca, ale nie przerażająca. Raczej nie zostanie w mojej pamięci na długo, ale jest warta uwagi.

Moja ocena: 6/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *