„Chiny 5.0. Jak powstaje cyfrowa dyktatura” | Kai Strittmatter - gdy filmy science fiction stają się rzeczywistością

chiny 5.0 książka

Są książki, które przerażają – jak świetny thriller i są cholernie prawdziwe – jak dobra literatura faktu. „Chiny 5.0” to niebezpieczny miks, który wzbudza ciekawość, wywołuje podziw, aby za chwilę raczyć nas napięciem i strachem. Jeśli na co dzień patrzycie na technologię głównie przez pryzmat szans jakie nam daje, to sięgnijcie po tę pozycję.

Kai Strittmatter, wieloletni korespondent „Süddeutsche Zeitung” wprowadza nas w codzienność Chińczyków zniewolonych przez technologię. Porusza zarówno kwestie polityczne i gospodarcze, jak i sprawy teoretycznie przyziemne jak codzienna komunikacja, praca czy szkoła. Autor robi to bardzo merytorycznie. Jego rozważania na temat wykorzystania nowoczesnych zdobyczy technologii w sprawowaniu władzy, mają swoje fundamenty w wieloletnich obserwacjach i kontakcie z przeróżnymi mieszkańcami Chin. 

Technologiczna dyktatura

Dyktatura kojarzy nam się nierzadko z przymusem i rozlewem krwi. Tymczasem miliony mieszkańców Chin poddaje się panującemu władcy, czasem do końca sobie tego nie uświadamiając. System obserwacji niczym z książki „Rok 1984” przestał być tylko fikcją literacką. Duży kawałek świata coraz bardziej zbliża się realizacji najmroczniejszych scenariuszy filmów science fiction – np. zbieraniem punktów, które pozwalają Chińczykom na spokojne życie w społeczeństwie i ich utratą, gdy zachowają się inaczej niż nakazują im obowiązujące zasady. Brak podporządkowania skutkuje trudnością w otrzymaniu kredytu, znalezieniem pracy czy wylotem za granicę. A to tylko wierzchołek góry lodowej…

Błędne koło chińskiej technologii

XI Jinping tworzy Chiny, które są potęgą ekonomiczną i technologiczną. Do realizacji wielkich celów wykorzystuje posłuszeństwo społeczeństwa, granie strachem, ale i wręcz grywalizację. Ten kto nie chcę się podporządkować szybko zostaje uciszony, a jego życie zostaje skutecznie uprzykrzone. Pomagają mu w tym technologiczne korporacje. Tu koło się zamyka – firmy rozwijają się dzięki wsparciu państwa, a państwo ma narzędzia, aby stawać się coraz bardziej autorytarne. 

Gdy słuchałam tej książki pomyślałam sobie – „jak dobrze, że nie urodziłam się w Chinach”. Szybko jednak przyszła refleksja – jeśli nie będziemy pilnować naszej wolności i niezależności to możemy nie zauważyć, kiedy staniemy się trybikiem w ogromnym systemie zniewolenia.

Moja ocena: 7/10

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *