Liczba produktów i możliwości tego co można z nich stworzyć jest niesamowita. Nigdy nie odważyłem się na składanie jakiegoś modelu według całkowicie własnej koncepcji. Zawsze odtwarzam modele z pomocą instrukcji, a podczas tego zadaje sobie milion razy pytanie: kto i jak to wymyślił, że to wszystko stwarza taką spójną całość… te detale… Coś pięknego!
A teraz do książki…
Od początku mojej kariery zawodowej interesuję się tym jak działają firmy, te małe i te duże. Te w których pracowałem i pracuję. Dużo rozmawiam z ludźmi o tym jak pracujemy, dlaczego tak to wygląda i co to daje. Poza obserwacjami otaczającego mnie środowiska biznesowego i tego do którego mam dostęp przez moich znajomych lub inne osoby poznane na licznych konferencjach, warsztatach, szkoleniach, sięgam po książki. Chętnie i z zainteresowaniem czytam jak wyglądają historie firm, czy nawet ludzi, aby być może zabrać coś dla siebie, zainspirować się.
LEGO kojarzy każdy i poznanie historii takiej firmy było moim kolejnym celem.
Książka „LEGO” opisuje historie człowieka – Kjelda Kirka Kristiansenam, który walczył w własnym ojcem i jego przekonaniami o tym w jakim kierunku ta firma powinna pójść.
Przedstawia bardzo szczegółowo informacje z posiedzeń zarządu, licznych spotkań na najwyższych szczeblach. Przyznam, że w żadnej innej książce o jakieś firmie nie miałem okazji zapoznać się z takimi detalami. Przeczytać oficjalne komunikaty zarządu czy nawet podsumowania spotkań.
W książce można przeczytać także liczne wywiady z ludźmi z bezpośredniego otoczenia zarządu, którzy również wyrażają swoje opinie i przemyślenia odnośnie decyzji biznesowych zarządzających firmą.
Jednak o dziwo… nie skończyłem tej książki. Przerwałem jej czytanie na 223 stronie, zmęczyła mnie. Miałem wrażenie, że akcja w niej stoi w miejscu, nie dostrzegałem przekazywanej wartości. Każda kolejna kartka była kolejnym spotkaniem zarządu i kolejnym komunikatem, kolejnymi niezgodami i politycznymi układami. Tyle zapamiętałem z tej książki.
Może jestem na nią jeszcze za młody? Może chciałem zbyt szybko poznać już coś nowego, a właśnie głównym przekazem tej książki jest przebieg tych wszystkich spotkań i ustaleń?
Gdy podchodzę do półki z naszymi książkami i widzę grzbiet LEGO mam w głowie: „No tak, jesteś – ta której nie dokończyłem”. Myślę, że wrócę do niej aby ją doczytać, jednak musi przyjść na to odpowiedni moment.
Książka nie jest łatwa i w moim odczuciu trzeba mieć odpowiednie do niej nastawienie. Nie powiem, że jest zła, ale inna niż te, które czytałem do tej pory o historiach innych wielkich firm.
Czy sięgniesz po nią czy nie, to już Twoja decyzja.
Ciekaw jestem opinii tych, którzy doczytali ją do końca.
Moja ocena: 3/5
Pozdrawiam
Oskar