„Lolita” | Vladimir Nabokov - gdzie jest granica między literacką fikcją a rzeczywistością?

"Lolita"

„Lolita” to książka wobec której trudno być obojętnym. Historia budzi emocje od lat. Nie bez powodu na samym początku żadne wydawnictwo nie chciało jej wydać. W końcu w 1955 roku zdecydowała się na to paryska oficyna Olimpia Press, a wiele osób zadrżało. Dlaczego?

Nie zakładam, że każdy z Was zna tę historię. Nie musi, choć jest ona dość popularna ze względu na kontrowersje, które wywołuje. Nie bez powodu zresztą. „Lolita” to opowieść o uwiedzeniu 12-letniej Dolores Haze przez narratora książki – Humberta Humberta. Oczytany dżentelmen, szarmancki, posługujący się pięknym językiem ma niebywałą słabość do młodych dziewczynek. Ich uroda przyciąga go jak magnes i rozbudza dzikie żądze. Zdecydowanie bardziej zainteresowany jest „nimfetkami” niż kobietami w swoim wieku, niezależnie jak są piękne. Czytając/słuchając „Lolity” poznajemy tok myślenia narratora i to jak krok po kroczku starał się zdobyć „Lo”. Humbert wyjaśnia dlaczego akurat Dolores zrobiła na nim tak ogromne wrażenie. 

“Rozumiecie, kochałem ją. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, miłość do ostatniego wejrzenia, miłość od każdego i każdego wejrzenia.”

Wstrząsająca historia ubrana w piękne szaty

Bez wątpienia język, którym posługuje się autor jest warty uznania. Warsztat pisarski Nabokova to majstersztyk. To naprawdę interesujące połączenie, gdy miksuje się ohydną wręcz historię z pięknym językiem i metaforami. Nie opisuje odrażających scen, nie jest wulgarny, to nie jest książka w postaci chamskiego erotyka. Niemniej myślę, że w głowach wielu czytelników pojawia się refleksja na temat tego gdzie przebiega granica między literacką fikcją, którą może posługiwać się twórca, a rzeczywistością. Czy faktycznie powinniśmy się zachwycać tym klasykiem w imię jak to sam autor wskazuje „rozkoszy estetycznej”, czy jednak odrzucać go ze względu na poruszanie wątku molestowania i pedofilii? W tym przypadku chyba nie znajdziemy jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, bo wszystko zależy od czytelnika. Niemniej kontrowersje krążące wokół książki nie są bezpodstawne. Myślę, że lektura „Lolity” musi być naprawdę trudna i oburzająca dla osób posiadających dzieci. 

Estetyczna przyjemność z czytania

Według autora, który ciekawie wyjaśnia swoje intencje w epilogu, za „Lolitą” nie ciągnie się żaden morał i… nie musi. Według autora czysta estetyczna przyjemność z czytania może być jedyną wartością książki. W czasach, w których doceniamy literaturę z przekazem, edukującą, skłaniającą do refleksji ten argument nie przekona wszystkich. Niemniej domyślam się, że wielu czytelników książkę tę w ten sposób postrzega i absolutnie mają do tego prawo. 

Kontrowersyjna okładka 

Na pewno kontrowersyjna jest okładka wydawnictwa W.A.B. – jest słodka, kojarząca się z miłością, pozytywnymi emocjami, przedstawia niewinną twarz choć to zupełnie nie koresponduje z jej treścią. Myślę, że było to dość ryzykowne posunięcie. Choć okładkę doceniam i uważam, że jest piękna to czytając historii Humberta i zerkając na nią można mieć niezły dysonans poznawczy. Zresztą, sam Nabokov nie chciał na okładce „Lolity” żadnych dziewczynek. Chciał chmury, drogę… ale nie dziewczynki. 

Czy Nabokov złamał kulturowe tabu?

Czy to utwór łamiący kulturowe tabu? Pewnie tak, bo nie możemy zakładać, że takie historie się nie wydarzają. Niemniej jestem przeciwna opakowywania ich w piękną opowieść, która poniekąd zakłada na dłonie pedofili (no bo jak inaczej to nazwać?) białe rękawiczki. 

Nie żałuję, że wysłuchałam tej historii. Klasyki znać warto, aby mieć na ich temat swoje zdanie. Warto też poczuć te emocje na własnej skórze, bo że ta książka emocje w Tobie, czytelniku wywoła – to pewne. Zatem jeśli lubisz balansowanie na krawędzi między pięknem a kontrowersją – sięgnij po nią i przekonaj się sam jak na nią zareagujesz. 

Moja ocena: 4,5/5 (za literacki kunszt)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *