Ostatnio w księgarniach pojawiła się książka „Ratownik”. Uwielbiam historie z medycyną w tle, jednak po przeczytaniu kilku recenzji na Instagramie, odpuściłam sobie zakup tej nowości. Lubię i cenię ludzi skromnych, dla których wykonywany zawód jest swego rodzaju misją. Sięgnęłam więc po pozycję napisaną przez ratowniczkę medyczną z Wielkiej Brytanii i… absolutnie nie żałuję!
To historie z życia wzięte, opowiedziane w sposób niezwykle dynamiczny. Absolutnie wciągające. Nie są za długie czy przegadane co czasem jest irytujące w książkach z gatunku literatury faktu. Nie miałam wrażenia, że autorka mówi wciąż o tych samych przypadkach. Lysa każdorazowo nakreśla nam kontekst wezwania odebranego ze 112 i całą akcję, a czasem i to jak dalej potoczył się los danego pacjenta. Czytając czy słuchając tej książki jak ja, nie jesteś w stanie się tymi opowieściami znudzić czy wyłączyć myślami.
Podążając za autorką dowiadujemy się o tym jakie przypadki były jej najstraszniejszymi, najsmutniejszymi czy najbardziej błahymi. Poznajemy pacjentów przerażonych, niezrównoważonych psychicznie, ale i okrutnie smutnych.
Lysa, piękna, wysoka blond ratowniczka musi oprócz ciężkiej pracy (i psychicznie i fizycznie) mierzyć z głupimi tekstami pacjentów, którymi bywają przestępcy lub faceci totalnie nią zauroczeni. Wymaga to od niej niezwykłego opanowania i dystansu. Z każdą kolejną historią stwierdzałam jednak, że ta kobieta jest stworzona do swojego zawodu. Nawet jeśli otacza ją tłum gapiów robiących zdjęcia lub obleśny typ próbuje ją obmacywać w drodze do szpitala.
Co fantastyczne i co bardzo doceniam w książkach z medycyną w tle – Lysa nie narzeka na to jak ciężko pracuje, nie marudzi, nikogo nie dyskredytuje, choć niektórzy dają jej popalić. Ma do siebie ogromny dystans. Słuchając tego audiobooka miałam wrażenie, że to historie, które opowiada mi przy winie dobra koleżanka.
Zatrważające było dla mnie to, że jedna z opisywanych sytuacji przytrafiła się kiedyś mnie. Na szczęście wówczas obyło się bez interwencji lekarskiej. Dopiero teraz jednak zdałam sobie sprawę z tego jakie mogły mnie spotkać konsekwencje tej pozornie błahej sytuacji.
Stwierdzam, że wiedzy medycznej tego typu nigdy za wiele. Wolę być świadomą pacjentką.
Myślę, że spodoba się fanom literatury faktu. Niemniej będzie ona interesująca dla dużo szerszego grona. Rodzice mogą uświadomić sobie jak niebezpieczne (naprawdę niebezpieczne) jest sadzanie dziecka w aucie bez fotelika. Każdy z nas natomiast jak ważna jest wiedza na temat prawidłowo prowadzonej resuscytacji. Nie znamy dnia ani godziny sytuacji, w której może się ona nam przydać.