Gdy przemoc przybiera inną formę niż fizyczną, jest trudno zauważalna. Niestety, jednocześnie jest tak samo lub czasem i bardziej dotkliwa. Wyczerpuje psychicznie, miażdży, wgniata w ziemię. Toksyczne relacje czy emocjonalne szantaże potrafią wyssać z człowieka całą energię. „Nieuprzejmość” ukazuje funkcjonowanie takich mechanizmów w codziennym życiu.
Chyba każdy z nas choć raz spotkał na swojej drodze ludzi, którzy są wampirami energetycznymi. Ludzi, którzy osaczają swoimi problemami, którzy mówią, ale nie potrafią słuchać. Ludzi, którzy wykorzystają każdą okazję by wyrzucić z siebie całą żółć tego świata i swoje niezadowolenie prosto w twarz rozmówcy. Nieustannie narzekający na wszystko. Jak znieść takie osoby? Najlepiej się od nich odciąć. Niestety, często zdarza się, że w praktyce jest to cholernie trudne, a nasza energia spada, spada… i spada.
Sporo osób czytając książkę „Nieuprzejmość” szybko zidentyfikuje się z Marią (główną bohaterką, która mieszka w Warszawie, jest inteligentna, ale pracuje w marketingu za grosze). Jej chaotyczny dla wielu, dla mnie bardzo naturalny, potok myśli materializujący się w słowach książki, pozwala spojrzeć z boku na absurd relacji, które wielu z nas mogło ciągnąć w czasie tak samo jak Maria.
Nieuprzejmość” motywuje do zweryfikowania w głowie definicji przyjaźni czy innych bliskich relacji. Każe się zastanowić nad tym gdzie i jak stawiać granice, których nikt nie powinien przekraczać. Uzmysławia, że nie można brać odpowiedzialności za innych, że nie trzeba mieć zawsze na wszystko dobrej rady. Zwyczajnie dochodzisz do wniosku, że nie musisz dźwigać ciężaru problemów przyjaciół czy rodziny. Masz swoje życie, wyznaczasz granice, dbając o nie, dbasz o swoje zdrowie psychiczne.