„Patożycie. Z notatnika kuratora sądowego” | Piotr Matysiak - niedoceniany zawód, który się nie opłaca

„Patożycie. Z notatnika kuratora sądowego”

Po przesłuchaniu tej książki już nigdy oglądając wiadomości czy czytając skróty interwencji w patologicznych rodzinach nie powiem „a co robił kurator?! Gdzie był?!”.

Uwielbiam poznawać kulisy różnych zawodów. Pozwala mi to złapać szerszą perspektywę na świat i zderzać własne wyobrażenia z rzeczywistością. Pilot samolotu pasażerskiego, ginekolog, chirurg, pielęgniarka, patolog, policjanci, ratownicy medyczni to tylko część profesji o których czytałam. Z polecenia zaczęłam słuchać książki „Patożycie. Z notatnika kuratora sądowego”. Spodziewałam się rozczulających, wzbudzających współczucie i jednocześnie gniew historii różnych rodzin. I owszem, historii było sporo i nie były one pokrzepiające, ale napływ różnych informacji w social media chyba oswoił mnie z tym, jak wygląda życie w patologicznych rodzinach.

Zaskoczeniem było jednak to, jak wygląda praca kuratora sądowego. Wiem jedno – za nic nie chciałabym wykonywać tej pracy. Raz – ze względu na wysoki poziom empatii, który spowodowałby pewnie, że wylądowałabym w szpitalu psychiatrycznym z depresją po wielu spotkaniach z dziećmi krzywdzonymi przez własnych rodziców, ale dwa – przez to jak źle opłacany, nieodpowiednio prawnie zorganizowany i niedoceniany to zawód.

Choć relacja Piotra Matysiaka jest subiektywna i zapewne znalazłoby się X kuratorów, która o swojej pracy opowiedziałaby nieco inaczej, to obstawiam, że jednak bliżej mu większości niż mniejszości.

Kilka elementów z książki, które zapadły mi w pamięć (nie weryfikowałam tego, ale mam nadzieję, że autor nie koloryzuje):

  • Kurator sądowy zarabia około 4000 złotych na rękę, a do wszystkich „podopiecznych” dojeżdża własnym samochodem, który tankuje sam (a koszty nie są mu zwracane).
  • Towarzyszenie w tak zwanych widzeniach (gdy rodzice się rozstają i jedno z nich spotyka się z dziećmi w określonym przez sąd czasie) najczęściej realizowane jest w weekendy (bo wtedy rodzice mają czas), czyli w czasie teoretycznie wolnym od pracy, a wynagrodzenie za niemal cały dzień spędzony na „ciągnięciu się” za rodzicem i dziećmi kurator otrzymuje około 200 złotych brutto (do tego musi sporządzić raport – w czasie wolnym; a koszty dojazdu pokryć samodzielnie)
  • Kuratorzy zazwyczaj mają około 60-70 spraw – każdego z podopiecznych muszą odwiedzać regularnie. Konieczność sporządzania obszernych raportów sprawia, że wizyty te trwają po 10 minut, bo inaczej kurator nie dałby rady zrealizować swoich obowiązków.
  • Gdy ktoś wykonuje swoją pracę tak, że sytuacja w rodzinie się poprawia, a kuratela jest cofnięta, a co za tym idzie – liczba spraw u danego kuratora się zmniejsza, to nie – nie zyskuje on czasu na pracę z rodzinami, a zostają mu przerzucone sprawy innych kuratorów tak, aby każdy miał po równo (co sprawia, że przestaje im zależeć na tym, aby kuratela została cofnięta, gdy rodzina nie sprawia kłopotów).
  • Czas pracy kuratora to teoretycznie 40h tygodniowo, a w praktyce nie mają oni szans wyrobić się ze wszystkim, a wiele spotkań z rodzinami czy specjalistami muszą realizować późnym popołudniem czy wieczorami, bo tylko wtedy rozmówcy są dostępni. 
  • Niezależnie od ilości czasu poświęcanego na pracę, kurator sądowy nie otrzymuje wynagrodzenia za nadgodziny. 

 

To tylko część tego, co mnie zszokowało. Myślę, że dopóki praca kuratora będzie tak słabo organizowana i opłacana, to nie można będzie mówić o prawdziwej pracy z rodzinami patologicznymi. I nie, nie jestem naiwniaka, która uważa, że kuratela sądowa zmieni życie rodzin alkoholowych, ale w takiej sytuacji obarczanie za różne przykre sytuacje w patologicznych sytuacjach kuratora, jest kuriozalne.

Książka nie jest dla każdego. Autor sporo klnie, jest bardzo dobitny a z jego słów płynie gorycz i po trochu wypalenie oraz frustracja. Trudno się jednak dziwić, gdy ktoś na co dzień spotyka się z sytuacjami, które wywołują skrajne emocje, a do tego zarabia śmieszne pieniądze względem swojego wysiłku. 

Trudna to książka, budząca wiele emocji. Warto jednak moim zdaniem po nią sięgnąć, bo może to nas uchronić przed zbyt pochopnym ocenianiem ludzi, którzy są kuratorami sądowymi. 

Moja ocena: 7/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *