Związki z piękną fasadą to wydaje mi się sytuacje częstsze niż możemy przypuszczać. Piękni, uśmiechnięci ludzie, którym niczego nie brakuje są odbierani przez otoczenie jako para idealna. Niestety, często za drzwiami tych niby szczęśliwych ludzi rozgrywają się małe dramaty. Książka Wieringa maluje obraz związku, który powoli, malutkimi krokami rozpada się, a zamiast realizacji wymarzonego scenariusza na świetne życie pozostaje karmienie się złudzeniami.
Edward i Ruth to para niemal idealna. Edward spełnił swoje marzenie o pięknej i młodej (dużo młodszej od niego) żonie. To niemal jego trofeum, obiekt dumy. Wszystko toczy się dobrze do momentu, w którym parze rodzi się wyczekany synek. Jak zniosą trudny rodzicielstwa? Jak Edward poradzi sobie z byciem drugoplanową postacią w ich domu?
„Piękna młoda żona” to kolejna niewielka książka, która idealnie oddaje zawiłości ludzkiego myślenia i funkcjonowania. Pokazuje trudność pewnych wyborów, zderza wyobrażenia z rzeczywistością i uwypukla różnice w myśleniu kobiety i mężczyzny. Odczuwalna jest bijąca pustką, którą przezywają bohaterowie. To książka w istocie smutna i budząca współczucie.
Trudno mi tę książkę jednoznacznie ocenić – jedni odbiorą ją jako nudną, mówiącą o banalnych kwestiach, dla innych będzie to przyczynek do refleksji nad własnym życiem. Treść jest zdecydowanie bardziej istotna niż forma, bo ta druga nie zaskakuje. Warto samemu sięgnąć po ten tytuł i wyrobić sobie własne zdanie. Ja nie żałuję, że po nią sięgnęłam.
Moja ocena: 6/10