Za każdym razem gdy na rynku pojawia się książka mówiąca o zdrowiu psychicznym, naprawdę się cieszę. To obszar o którym mówi się coraz więcej, lecz nadal moim zdaniem zbyt mało. Choć powolutku wychodzi on z cienia wstydu, z kategorii tabu, to wciąż wiele osób nie chce korzystać z pomocy psychologicznej czy psychiatrycznej z obawy o bycie ocenianym przez innych. Właśnie dlatego sięgnęłam po tę książkę.
Nie jest to poradnik czy pozycja edukacyjna. Nie jest to także próba odarcia z piętna wstydu chorób natury psychiatrycznej. To krótka (za krótka) książka, która opowiada o codzienności pacjentów przebywających w szpitalu psychiatrycznym oczami 28-letniej pacjentki. Opowieść fikcyjna, lecz bez dwóch zdań realistyczna.
Poznajemy „antyarkę”, która płynie wraz z pacjentami z przeróżnymi chorobami po niespokojnym morzu samotności, bezsenności, oczekiwania. Czytelnik przechadza się wśród jej pasażerów i odczuwa wszystkie te emocje, problemy, niedogodności podróży.
Książka, która jest INNA
„Psy ras drobnych” to książka inna. Trudno bowiem znaleźć mi jedno słowo, które ujęłoby klimat przedstawionych w niej wydarzeń. Sposób narracji w postaci wyrwanych jakby z całości życia pacjentów fragmentów powoduje, że historia jest dynamiczna, ale i trudna do złożenia w całość. Osobiście wiele niedopowiedzeń powodowało u mnie niedosyt. Chciałam wiedzieć więcej, poznać szczegóły życia pacjentów, ich problemów. Autorka jednak prowadzi nas przez ten dziwny świat tak, jakbyśmy wpadali na chwilę do palarni czy do sali i po chwili musieli stamtąd wyjść, musząc dopowiedzieć sobie resztę samodzielnie.
Dziwna to książka, ale z ciekawie prowadzoną narracją. Dynamiczna, ze sporym ładunkiem emocjonalnym. Myślę, że każdy powinien samodzielnie wyrobić sobie na jej temat opinię.
Moja ocena: 6/10