Na co dzień nie odczuwam w jakiś specjalny sposób oznak dyskryminacji płciowej. Jednak jestem optymistką, która szuka sposobów a nie powodów i działa, nie zawsze wnikliwie analizując dlaczego świat wygląda w danym momencie tak czy inaczej. Niestety wiele kobiet w codziennym życiu dotkliwie odczuwa fakt, że jest takiej a nie innej płci – wykonując „męskie” zawody, będąc kobietami biznesu łączącymi rozwój z macierzyństwem, rozważając aborcję czy nie chcąc posiadać dzieci.
Książka Agnieszki Graff uświadomiła mi skalę problemu dyskryminacji kobiet. Osobiście np. nie mam potrzeby, aby nazywano mnie „koordynatorką” zamiast „koordynatorem” etc., ale autorka w ciekawy sposób wyjaśniła jak same kwestie językowe konstytuują świat jako męski. I spojrzałam na ten element zupełnie inaczej! Gdy do tego dołożymy oczekiwania państwa i kościoła wobec kobiet bycia idealnymi rodzicielkami, które poświęcą się dzieciom i mężowi; niski udział kobiet w życiu politycznym i stanowieniu prawa, któremu podlegają; mieszanie się kościoła w sprawy świeckie i wiele, wiele innych to okazuje się, że mentalnie jesteśmy w średniowieczu.
Dziś czujemy to chyba jeszcze dotkliwiej niż X lat temu. W momencie, gdy kościół i mężczyźni chcą podejmować za nas decyzje o tym czy urodzimy niepełnosprawne dziecko czy nie, to mi otwiera się nóż w kieszeni. A choć to istotna kwestia, jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Warto otworzyć oczy i stać się pilniejszą obserwatorką, aby nie stać się osobą bezwiednie akceptującą rzeczywistość, która zmierza ku uciemiężeniu kobiet.
Agnieszka Graff wznowiła wcześniej wydaną książkę, którą uaktualniła dodatkowymi rozważaniami nawiązującymi do obecnej sytuacji społeczno-politycznej. Przez to książka jest niezwykle aktualna. Nie jest to lektura łatwa, lekka i przyjemna, gdyż mierzy nas z faktami historycznymi i politycznymi, które mogą dla niektórych być nudne, a z drugiej strony z historiami kobiet, które są smutne. Niemniej uważam, że tę książkę powinien przeczytać każdy. Choćby dla uświadomienia sobie skali problemu, którego w codziennym życiu może zwyczajnie nie zauważać.
„Świat bez kobiet” to zarysowanie historii feminizmu, kluczowych dla roli kobiety wydarzeń – zarówno w Polsce jak i na świecie. Język, którym operuje autorka choć nie pozbawiony profesjonalnego słownictwa, jest przystępny i pozwala lepiej zrozumieć omawiane kwestie. To książka pouczająca i skłaniająca do refleksji.
Nie bądźmy biernymi obserwatorkami, bo któregoś dnia obudzimy się w świecie, w którym nie będziemy chciały żyć.