Nie czytałam innych książek autorki, więc nie mogłam ocenić czy zachwyt jej twórczością ma silną podstawę. Zresztą, to zawsze jest mocno subiektywna ocena. Niemniej opinie na Bookstagramie spowodowały, że miałam wobec „Terapeutki” ogromne oczekiwania. Czy skończyłam ją czytać z zadowoleniem?
Główna bohaterka – Alice przeprowadza się ze swoim partnerem z małej, bezpiecznej miejscowości do Londynu, na piękne, zamknięte osiedle. Alice próbuje nawiązać relacje z sąsiadami, aby wejść w społeczność i zyskać nowych przyjaciół. Kolejne rozdziały pozwalają nam odkrywać zarówno to co boli Alice jak i to kim są jej sąsiedzi.
Sieć sąsiedzkich tajemnic
W wykreowanych przez autorkę relacjach sąsiedzkich czuć niedopowiedzenia, tajemnice. To nie pozwala Alice być spokojną, gdy dowiaduje się jaka jest historia domu do którego niedawno się wprowadziła. Kolejne plotki, podsuwane przez kilka osób fakty i „fakty” powodują, że cień podejrzenia za to co stało się w Circle rzuca na niemal każdą osobę – także najbliższą. Czy bohaterka wpadła w obsesję? Czy uda jej się rozwikłać kryminalną zagadkę?
Kto zabił?
Przez pierwsze 150 stron czytanie mi się dłużyło. Przeprowadzka, masa imion… jakoś nie mogłam się wczuć w klimat historii. Była dla mnie zwyczajnie nudna. Wówczas zastanawiałam się skąd ten zachwyt nad „Terapeutką”.. Po 200 stronie książka zaczęła być „nieodkładalna”, chciałam dowiedzieć się czy moje przypuszczenia na temat tego kto jest zabójcą się potwierdzą. Niemniej wielość wątków, osób na których autorka rzuca cień podejrzenia ze strony na stronę powodowały, że nie miałam pewności, że to TA a nie inna osoba.
Tak jak
@martyna_and_books, irytowała mnie naiwność bohaterki, jej nakręcanie się wszystkim co docierało do jej uszu. To że w sytuacjach, które zdaje się, że normalnie wzmogłyby naszą czujność bohaterka dawała sobą manipulować. To, że wierzyła w słowa, które powinna była zweryfikować…
Chętnie obejrzałabym film na bazie tej książki. Myślę, że wówczas historia miałaby szansę być naprawdę intrygująca. W wersji papierowej była po prostu fajnym czytadełkiem. Nie jest to książka zła, ale nie jest też pozycją, po której zamknięciu powiedziałabym „WOOOOOW! GENIALNA HISTORIA”.
Moja ocena: 6/10