„Wrony” | Petra Dvorakova - przejmująca powieść o cichych, rodzinnych dramatach

książka "Wrony"

Doceniam autorów, którzy potrafią napisać cienką, ale bardzo dobrą książkę. Dlaczego? Uważam, że przekazanie emocji i poruszającej historii w krótkiej formie jest niezwykle trudne. Petra Dvorakowa zrobiła to świetnie! „Wrony” to książka przejmująca, skłaniająca do refleksji i bez dwóch zdań – warta uwagi!

Od wielu tygodni recenzje tej książki przewijały się przez mój bookstagram i kupiłam ją właśnie pod wpływem przeczytanych opinii. Gdy wreszcie doczekała się odpowiedniego momentu to… przepadłam! Przeczytałam ją za jednym razem, wracając z Berlina do Polski. Nie polecam lektury tej książki w trakcie urlopu czy w innym momencie, w którym wszyscy wokół oczekują od Ciebie dobrego nastroju. Dlaczego? Trudno jest się uśmiechać po dawcę emocji, jaką przekazuje nam autorka. 

Historia, która łamie serce

Historia dwunastoletniej Basi i jej starszej siostry – Kasi, krok po kroku łamie czytelnikowi serce. Basia odkrywa w sobie talent plastyczny i stara się być sobą w rodzinie, która usilnie próbuje wtłoczyć ją w ramy swoich oczekiwań. Nieprzeciętna w oczach obcych ludzi, nieokrzesana i denerwująca według własnej matki. Basia jest spokojną dziewczynką, która próbuje robić to, co lubi. Niestety nie podoba się to jej rodzinie. Tym bardziej, że znacząco różni się od gloryfikowanej starszej siostry. Wszelkie sytuacje, które dla rodzica powinny być klasycznym zachowaniem dziecka, na które należy przymknąć oko są przez matkę Basi wyolbrzymiane do rozmiaru dramatów. To, co przeżywa bohaterka książki „Wrony” niestety przeżywa wiele dzieci w realnym życiu. Czy jesteśmy wystarczająco wyczuleni na małe symptomy wielkich dramatów? Czy potrafiłbyś pomóc krzywdzonemu dziecku?

Mimo, że główna bohaterka jest bardzo młodziutka, z łatwością weszłam w jej świat i współodczuwałam wszystkie nieprzyjemne sytuacje. Co przytłaczało mnie jeszcze bardziej – Basia nie narzeka, nie skarży się. Cierpliwie znosi kary wymierzane przez rodziców (ba, potrafi je przewidzieć) i nierzadko stara się to wszystko jakoś sobie tłumaczyć…

„Wrony” to historia o oczekiwaniach rodziców wobec dzieci. Oczekiwaniach, które niewiele mają wspólnego z dobrem. O tym jaką fasadę szczęśliwości można stworzyć po to, by połechtać własne ego (mimo, że w środku wszystko zaczyna gnić). To opowieść o macierzyństwie odbiegającym od oczekiwań matki i frustracji wynikającej z samotności w codziennym życiu. O niezdrowych relacjach rodzinnych, których nikt nie potrafi naprawić. 

Myślę, że tę książkę powinni przeczytać wszyscy rodzice i osoby, które chcą zgłębić emocje i postrzeganie świata przez dzieci. To cenna lekcja na drodze do szczęścia bliskich osób, które nawet mie do końca świadomie można bardzo łatwo skrzywdzić. 

Moja ocena: 9/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *