Wszyscy o tym wiedzieli. Wszyscy się bali. Znosili sytuacje, których znosić nie powinni, ale w strachu człowiek jest w stanie wytrzymać więcej. Do czasu…
Karolina Korwin-Piotrowska napisała książkę, która kreśli tło słynnej publikacji w social media przerywającej milczenie na temat tego, co dzieje się w szkołach aktorskich. W marcu 2021 roku Anna Paliga jako pierwsza zebrała się na odwagę, aby publicznie opowiedzieć o tym, co przeżywali studenci za murami łódzkiej filmówki, a były to poniżanie, zastraszanie, obrażanie, słowem MOBBING ze strony kadry dydaktycznej.
W osobach od których wymaga się polotu, kreatywności, wolności myślenia dzień po dniu zabijano to, co dodawało im skrzydeł. Dlaczego? Bo stare wygi wykładające na uczelniach też to przeżywały, bo to według nich skuteczne metody, bo studenci muszą być przygotowani na brutalność środowiska, w które wejdą po studiach.
Łódzka Filmówka to nie jedyna szkoła aktorska, w której średniowieczne metody nauki były na porządku dziennym. Tak naprawdę to „standard” na wielu polskich uczelniach. Autorka w swojej książce przedstawia rozmowy ze studentami, którzy starali się przetrwać, bo zależało im na zawodzie, terapeutami, którzy wyjaśniają mechanizmy takich działań i ich wpływ na młode umysły studentów oraz starszym pokoleniem. Zabrakło mi rozmowy z tymi, którzy opowiadają się za trudnymi do zrozumienia, twardymi metodami dydaktycznymi (takie osoby są także wśród samych studentów!). Chciałoby się usłyszeć, co takie osoby mają do powiedzenia, choć domyślam się, że ich wyjaśnienia mogłyby być kuriozalne.
Nieco dziwi mnie, że książka Piotrowskiej ma wiele niskich ocen. To temat bardzo trudny, przez długi czas zamiatany pod dywan przez same władze uczelni, przemilczany. Cieszę się, że takie książki powstają, że ludzie mają odwagę, aby mówić choć ich otwarcie stawia na szali ich marzenia o karierze. Jednak dzięki takim ruchom ludzie stają się coraz bardziej świadomi tego, czym jest mobbing. Wiedzą, że są granice, których przekraczać nie należy – nawet, gdy jest to profesja, w której przekraczanie wielu granic wpisane jest w jej definicję. Młodzi są coraz silniejsi, pewniejsi siebie, wiedzą, że nie oni są dla uczelni, ale uczelnia dla nich. Mam nadzieję, że odwaga Anny Paligi znajdzie odzwierciedlenie w realnej zmianie (choć gdzieś w głowie tli mi się myśl, że część trupów została upchnięta na szybko w szafie, ale dalej będą śmierdzieć i zatruwać życie innym).
Długo można byłoby o tej książce pisać, rozmawiać. Warto jednak po prostu samemu przeczytać o historiach, które choć są trudne, to powinny dotrzeć do jak najszerszego grona – dla zdrowia przyszłych aktorów i świadomości nas, widzów.