„W czepku urodzone” | Weronika Nawara - o blaskach i cieniach pracy polskich pielęgniarek

książka o pielęgniarkach

Książka „W czepku urodzone” to obraz blasków i cieni bycia pielęgniarką w Polsce przedstawiony przez Weronikę Nawarę – pielęgniarkę i autorkę bloga wczepkuurodzona.pl.  Wciągający obraz rzeczywistości, który nieraz wywołuje smutek i nieskrywany żal do ustawodawcy. Nie on jeden zresztą jest źdźbłem w pielęgniarskim oku. Wyzwaniem są sami chorzy, którzy potrafią dać w kość oraz ich rodziny.

„Siostro, kaczka”, „Siostro, chce mi się pić”, „Siostroo…”. Niejeden człowiek po jednym dniu wyszedłby z siebie. Niejedna osoba stwierdziła zresztą, że się do tego zwyczajnie nie nadaje. Wszak zdecydowanie nie jest to zawód dla każdego. Niestety, wciąż niedoceniany. Mimo, że to właśnie pielęgniarka czuwa nad chorym, niemal zawsze pozostaje w cieniu lekarza.

Choć same pielęgniarki wypowiadające się w książce często wskazują, że wg nich nie ma czegoś takiego jak powołanie, to bez cienia wątpliwości przyznają, że do tej pracy trzeba mieć serce i zwyczajnie – chcieć nieść pomoc innym. Ta potrzeba bycia przydatnym, czynienia dobra, realnej pomocy innym jest najbardziej wartościowym elementem pracy na szpitalnych korytarzach. Niestety, pensje pielęgniarek są tak śmieszne, że aż strach, że tak niegodziwie wynagradzane osoby czuwają nad naszym zdrowiem i życiem.

Pielęgniarstwo w słowach osób opowiadających autorce o swoich szpitalnych doświadczeniach jawi się jako bez wątpienia praca zespołowa. Niestety, wieloetatowość wynikająca z marnej płacy, duża odpowiedzialność, presja, stres i zmęczenie powodują, że pielęgniarki potrafią być bezlitosne dla… siebie nawzajem.

Sfeminizowane środowisko pielęgniarek jest bardzo brutalne

Badanie Stowarzyszenia Pielęgniarek Cyfrowych wskazuje, że aż 56% badanych z zespołów pielęgniarskich potwierdziło istnienie w ich miejscu pracy zjawiska tzw. fali, czyli poniżania młodszych stażem kolegów i koleżanek.

„Zjawisko tzw. fali  najczęściej przejawia się w negowaniu wartości wykonanej pracy (17%), niedopuszczaniu do wypowiedzi i przerywaniu (15%), wykorzystywaniu do wykonywania zadań poniżej kompetencji (15%) oraz poniżaniu i obrażaniu w obecności osób trzecich (12%).”

Te przerażające dane potwierdzają się w książce. Widoczna jest niesolidarność kobiet, bardzo surowe ocenianie się, obgadywanie. Przytłoczone codziennością udowadniają sobie nawzajem, że to właśnie one mają najciężej w pracy. Kobiety kobietom także po prostu zazdroszczą – że koleżanka jest ładniejsza, że jej mąż jest bogaty, że ma dzieci, że nie musi pracować w 3 miejscach… a to odbija się mocno na duchu zespołowości.

„Jak ostatnio dostałam nagrodę, to wzięłam wolne następnego dnia, żeby nie słyszeć komentarzy koleżanek.”

Rodziny chorych stanowią wyzwanie

Rodziny chorych pacjentów wcale nie ułatwiają tej już wystarczająco trudnej pracy. Co dla wielu może być zaskakujące – nie angażują się w pielęgnację bliskiego, są roszczeniowe. Najbliżsi chorych zamiast przekazać dobre słowo w zamian za to, że pielęgniarki troszczą się o pacjenta, słyszą zarzuty w stylu: „poduszka mamy jest taka ugnieciona”. Pielęgniarki niejednokrotnie wskazywały, że nieuprzejmość rodzin jest bardzo demotywująca. 

Dlaczego mamy w Polsce tak duży niedobór pielęgniarek?

Sprawa jest dość jasna – zarobki niewspółmierne do wysiłków i odpowiedzialności, stres, presja, nieszanowanie przez lekarzy, rodziny i nierzadko chorych, a także konieczność pracy w kilku miejscach. To wszystko zmusza pielęgniarki i pielęgniarzy albo do porzucenia zawodu albo do ucieczki za granicę.

Zgodnie z informacjami Naczelnej Rady Pielęgniarstwa i Położnych w ciągu ostatnich dziesięciu lat aż 15567 osób ubiegało się o wydanie potwierdzającego kwalifikacje do wykonywania zawodu zaświadczenia, które umożliwia legalną pracę na terenie UE.

Niestety, młode pokolenie widząc co się dzieje, a także zasięgając opinii obecnych pielęgniarek, nie decyduje się na studia pielęgniarskie. To smutna konstatacja, która powinna każdego z nas niepokoić, bo każdy z nas bez wyjątku może znaleźć się w sytuacji, w której pielęgniarka będzie jedyną osobą, która poda nam szklankę wody.

„Kiedyś drzwi może zatrzasnąć za sobą ostatnia pielęgniarka. Pamiętajcie, ostatni gasi światło.”

Czego nauczyłam się z tej książki?

Nie oceniać pracy pielęgniarki po pierwszym rzucie oka na oddział. Przytoczone historie uświadamiają jak ciężkie bywają dyżury, jak trudno jest czasem zapanować nad porządkiem, nad nieustającym tańcem życia ze śmiercią.

Kto powinien przeczytać tę książkę?

Paradoksalnie pielęgniarki, gdyż wysoki poziom frustracji, zmęczenia i wypalenia powoduje, że środowisko to jest dla siebie bardzo brutalne.

Moja ocena: 4/5 

Ps. Nie ma służby zdrowia. Jest ochrona zdrowia. A pielęgniarki to nie siostry.

Jedna odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *